Tego filmu na pewno, z przyczyn politycznych, nie zobaczymy w polskich kinach i telewizjach, dlatego warto poświęcić mu nieco uwagi. Tym bardziej, że jego emisja to nie tylko wydarzenie artystyczne, ale i polityczne. 12 sierpnia w Petersburgu odbyła się premiera pierwszego filmu fabularnego o wojnie w Donbasie, który pokazuje tę tragedię z perspektywy donbasko-rosyjskiej – „Sołncepiok” („Żar”).
Reżyser filmu Maksim Brius kładzie nacisk na jego antywojenną wymowę, ale obraz ten ma również wymiar publicystyczny, zdecydowanie tendencyjny – widz nie powinien mieć wątpliwości kto ma w ukraińskim konflikcie rację. Przede wszystkim jest to jednak opowieść o ludzkich losach i wyborach w obliczu krwawej jatki, wobec której nie da się pozostać na uboczu. Film wywołuje ciężkie wrażenie, jego twórcy szczodrze szafują naturalistycznymi, momentami wręcz turpistycznymi, scenami wojennych zniszczeń, śmierci i krwi. Zaczyna się od scen bardzo brutalnych, a dalej atmosfera grozy tylko narasta, akcja nieustannie trzyma widza w napięciu.
O ile indywidualne historie przedstawione są w sposób zniuansowany, to strona propagandowa filmu momentami ociera się o tanie chwyty. Mamy na przykład scenkę, w samolocie z zachodnimi najemnikami, gdzie niemiecki „żołnierz fortuny” chwali się anglojęzycznemu koledze zdjęciem dziadka z Wehrmachtu, który też „walczył z bolszewikami na Ukrainie”. Twórcy „Sołncepioka” podkreślają, że fabuła oparta jest na faktach i trzeba przyznać, że pokazane sceny ostrzału cywilnych obiektów przez wojska ukraińskie i nacjonalistyczne bojówki są dobrze udokumentowane przez donbaskich, ukraińskich i rosyjskich działaczy na rzecz praw człowieka. Odtworzona została m.in. głośna historia ataku ukraińskiego bombowca na gmach administracji obwodowej w Ługańsku 2 czerwca 2014 roku, w wyniku którego ucierpiały osoby cywilne.
Film nie unika wątku tzw. północnego wiatru, czyli rosyjskiej pomocy militarnej dla powstańców Donbasu. Temat ten przedstawiony jest w sposób symboliczny, ale z grubsza zgodnie z faktami historycznymi. Mamy więc scenę, w której zagrożonym klęską opołczeńcom w ostatniej chwili, niczym westernowa kawaleria, przychodzą z odsieczą profesjonaliści. Przy czym zawarta jest tu zawoalowana sugestia, że mamy do czynienia nie z „urlopowiczami” z armii rosyjskiej, lecz z najemnikami z osławionej Grupy Wagnera, czyli prywatnej, rosyjskiej firmy wojskowej. Wskazówką jest tu książka „Dzieła zebrane” Richarda Wagnera, którą podnosi z pobojowiska jeden z „zielonych ludzików”. Z rosyjskiego liberalnego portalu „Meduza” możemy dowiedzieć się, że szef wagnerowców Jewgenij Prigożin jest cichym sponsorem filmu.
Obraz kończy się symboliczną, trącącą nieco hoollywoodzkim kiczem, sceną – po rozgromieniu oddziału ukraińskiej armii rosyjscy sojusznicy ruszają na zachód przez błyszczące w słońcu łany zboża. Można w tym dopatrywać się pocieszającego przesłania skierowanego do znękanej siedmioletnią wojną ludności Donbasu. A może nawet do tych czterdziestu procent obywateli Ukrainy, którzy – według głośnego sondażu – zgadzają się z niedawno sformułowaną tezą Władimira Putina, że Ukraińcy i Rosjanie to jeden naród.

Oczywiście, na odbiór „Sołncepioka” wpływ mają poglądy polityczne. Film został, rzecz jasna, źle przyjęty przez prozachodnią część ukraińskiej opinii publicznej i rosyjskich liberałów. „Ługańska masakra piłą mechaniczną” – to ocena z jednego z rosyjskich mediów. Bardzo dobrze odbierają go natomiast mieszkańcy Donbasu i opozycyjnie nastawieni Ukraińcy. „To film o nas i dla nas” – komentowała na swoim facebookowym profilu mieszkanka Doniecka Elenka Donetsk. Co zaskakujące, lider Związku Anarchistów Ukrainy Wiaczesław Azarow uważa, że „Sołncepiok” to „oszczędne kino”. „Jak przypominam sobie nagrania z 2014 roku i doniesienia mediów, to wszystko było dużo bardziej drastyczne” – twierdzi. „Dziękuję twórcom filmu. Prawda o niepodległości na trzydziestolecie tej niepodległości to bardzo ważny, choć gorzki, prezent” – ocenił lider Sojuszu Lewicowych Sił Ukrainy Wasilij Wołga, były więzień prezydenta Janukowycza.
Film można odnaleźć w internecie. Warto obejrzeć go nawet, jeśli ktoś nie zna języka rosyjskiego, dla samych scen zbrodni wojennych i batalistyki, jak zwykle w kinie rosyjskim stojącej na wysokim poziomie. W tym wymiarze „Sołncepiok” z pewnością dobrze oddaje atmosferę krwawych dni w Donbasie 2014 roku, choć sceny batalistyczne nie imponują rozmachem. Zapewne ze względu na ograniczony budżet prezentują kameralny wymiar starć zbrojnych.
Jesienią nakładem wydawnictwa GlowBook ukażą się dwie książki Zachara Prilepina, których tematyka również osnuta jest wokół wojny w Donbasie: „Nie wszyscy pójdą do piekła” i „Powstańczy romans”.
Jacek Cezary Kamiński
„Sołncepiok” («Солнцепек», „Żar”)
Reżyseria: Maksim Brius i Michaił Wasserbaum
Scenariusz: Władimir Izmaiłow
Produkcja: Rosja
Premiera: 12.08.2021 r.
Główne role: Aleksandr Bucharow, Marina Denisowa, Aleksiej Krawczenko, Władimir Ilin.